Literatura:
Internet:
Spotkanie z motylem może zapierać dech w piersi. Macie tak? Dzieje się tak zwykle wtedy, kiedy wypatrzę przedstawiciela gatunku, którego oglądam rzadko. Albo który notorycznie przede mną ucieka. Jeden z takich motyli to rusałka żałobnik – niezwykle płochliwa i podstępna bestyja.
Na palcach jednej ręki mogę policzyć te spotkania z nim w trakcie minionego roku, podczas których od razu nie umknął w siną dal. A udane foty udało mi się zrobić właściwie tylko raz. Ten niezwykły zwiastun wiosny (zimuje imago, więc - jak w przypadku większości rusałek - motyl jest aktywny właściwie tuż po zimie, czasem jeszcze nim stopnieje śnieg; czarnowiśniowy kolor skrzydeł ułatwia absorbowanie energii słonecznej) nazwę zawdzięcza podobieństwu do - podobno - tradycyjnego płaszcza żałobnego. Ale nie tylko. I może od tego zacznijmy :)
Brytyjska nazwa motyla - Camberwell beauty - pochodzi od miejsca (Coldharbour Lane, Camberwell, London), w którym został po raz pierwszy "oficjalnie" zaobserwowany i opisany (w 1748) przez entomologa Mosesa Harrisa. Obserwacja była o tyle ciekawa, że motyl w UK ma status okazjonalnego migranta ze Skandynawii. Nie dziwi więc, że odkrywca zaproponował alternatywną, adekwatną do swego odkrycia, nazwę: grand surprize (ang. niespodzianka). Trochę szkoda, że się nie przyjęła – biorąc pod uwagę moje doświadczenia, nazwałbym go pewnie tak samo... I nie miało znaczenia, że - jak to z migrantami bywa - motyl praktycznie w Anglii nie występuje: w szczególności nie przeszkodziło mu to zostać "maskotką" Camberwell. Jak czytam w Internecie, pojawia się tam nie tylko na powszechnie znanym, przepięknym, wielkim ceramicznym muralu na ścianie budynku dawnej publicznej pralni/biblioteki* przy Wells Way, pod jednym z mostów kolejowych w formie "klasycznego" muralu, na bramie jednego z lokalnych ogrodów botanicznych - ale podobno nawet na znakach drogowych czy w lokalnej galerii handlowej.
Brytyjczycy mieli fantazję i nie ograniczyli się do jednej nazwy tego pięknego motyla. Nymphalis antiopa znana jest tam również jako mourning cloak (ang. płaszcz żałobny), white petticoat (ang. biała halka, pewnie ze względu na białą obwódkę skrzydeł) oraz willow beauty (ang. wierzbowa piękność – tu już klasycznie, ze względu na jedną z roślin żywicielskich)
Tak, oczywiście motyl ma też przepiękną nazwę łacińską: wspomnianą Nymphalis antiopa. A więc: nie tylko nimfa, ale i Antiopa - prosto z greckiej mitologii. I co my tu mamy? Kłopot mamy, bo znanych Antiopii było co najmniej kilka. Pierwsza z nich to królowa Amazonek (porwana przez Tezeusza), druga: niezwykłej urody kochanka Zeusa (tak, też porwana - przez rzeczonego Zeusa, dla niepoznaki w postaci kozłonogiego satyra)... Jest też i nimfa Antiopa z Pierii, matka dziewięciu Pieryd, zamienionych w ptaki po przegranym z Muzami konkursie śpiewu...
No dobrze, wróćmy jednak do owadów. Ten sporych rozmiarów (RS 6,5-8cm) wyjątkowo piękny, charakterystyczny, długowieczny (imago żyje do 12 miesięcy!) i majestatyczny w locie motyl lubi przebywać w sąsiedztwie brzóz (sok - pokarm dla imagines, liście - dla gąsienic; kora ułatwia kamuflaż) i wierzb. Spotyka się go zwykle pojedynczo. Świetnie się maskuje, potrafi udawać martwego albo - odwrotnie – odważnym lotem i trzepotem skrzydeł odstraszać, wspólnie z kolegami, nawet większych napastników. Gwałtownie startujący motyl potrafi nieźle wystraszyć napastnika "klikaniem" skrzydeł. Jako że preferuje sok z drzew i sfermentowane owoce (lubuje się szczególnie w śliwkach), nie należy do efektownych zapylaczy.
* mural powstał w 1919 r. i był tak naprawdę znakiem handlowym pobliskiego producenta artykułów papierniczych Samuel Jones & Co. Pierwotnie umieszczony na jednym z budynków należących do firmy, w 1982 r. - po rozbiórce fabryki - został przeniesiony w obecne miejsce. ■
„Chodzenie, w wersji idealnej, jest stanem, w którym umysł, ciało i świat spotykają się z sobą, jak gdyby były trzema prowadzącymi rozmowę postaciami, trzema dźwiękami niespodziewanie łączącymi się w akord. Wędrowanie pozwala nam na osadzenie się we własnym ciele i w świecie bez konieczności zajmowania się nimi. Daje swobodę myślenia bez niebezpieczeństwa całkowitego pogrążenia się i zatracenia we własnych myślach.
(...) Wydaje się, że piesza wędrówka ułatwia również poruszanie się w czasie, umysł bowiem wędruje swobodnie między planami, wspomnieniami i obserwacjami.” - Rebecca Solnit, "Zew Włóczęgi. Opowieści wędrowne"