Literatura:
Internet:
Osiem, dziesięć, może dwanaście dni. Dokładnie tyle mamy na sfotografowanie konkretnego osobnika pokłonnika osinowca. Niecałe dwa tygodnie – tyle zwykle wynosi krótki okres lotu imago naszego bohatera. To nie jedyne kłopoty: będziemy się przecież musieli również wstrzelić w niecały miesiąc, kiedy motyle tego gatunku latają (czerwiec/lipiec). Jakby tego było mało, zapolujemy zwykle na samca – samice, wzorem chociażby mieniaka strużnika, wolą sobie siedzieć bezpiecznie wysoko na drzewach. Samce czasem zlatują na dół, ale nie dla kwiatuszków i nektarowej rozkoszy – kręci je ziemia, ropa naftowa, smoła i, jak to z większymi rusałkami bywa, padlina, pot oraz odchody zwierząt. Zaiste, niezwykłe preferencje kulinarne. To jednak, co w przypadku ludzi uchodzi za paskudztwa, dla owadów staje się źródłem niezbędnych minerałów i związków organicznych.
Te piękne i jedne z największych, występujących w Polsce motyli (RS 65-80mm) kręcą się często w okolicach dróg i asfaltu. Niestety, nie są wystarczająco uważne i ich śmiertelność w kontakcie z automobilami jest zaskakująco wysoka. Wg różnych źródeł na drogach ginie blisko 20% męskiej populacji… To spory kłopot, bo motyl jest raczej nieliczny oraz wiedzie życie samotnika – osobiście spotkałem go tylko raz i nie było to spotkanie na tyle długie, coby zrobić spektakularne foty. Natomiast na pewno było to spotkanie w pięknych okolicznościach przyrody: na szlaku wiodącym przez tatrzańską Dolinę Suchej Wody.
Nasz bohater do życia potrzebuje… no tak, łatwo zgadnąć. Potrzebuje topoli, w szczególności: topoli osiki. To takie popularne, nie darzone przez ludzi specjalną estymą drzewo, kojarzące się z wampirami, toną produkowanej przez nie „waty” i alergią. I w tym właśnie pokłonnika problem: wycinanie i eksterminacja tych „drzew-chwastów” zagraża liczebności jego populacji. Nikt nie patrzy na to, że rozkoszne gąsienice osinowca uwielbiają zawijać się w osikowe liście, chrupać je radośnie i dzięki nim wyrastać na piękne motyle. W efekcie w części państw europejskich motyl trafił na listę gatunków zagrożonych. ■
„Chodzenie, w wersji idealnej, jest stanem, w którym umysł, ciało i świat spotykają się z sobą, jak gdyby były trzema prowadzącymi rozmowę postaciami, trzema dźwiękami niespodziewanie łączącymi się w akord. Wędrowanie pozwala nam na osadzenie się we własnym ciele i w świecie bez konieczności zajmowania się nimi. Daje swobodę myślenia bez niebezpieczeństwa całkowitego pogrążenia się i zatracenia we własnych myślach.
(...) Wydaje się, że piesza wędrówka ułatwia również poruszanie się w czasie, umysł bowiem wędruje swobodnie między planami, wspomnieniami i obserwacjami.” - Rebecca Solnit, "Zew Włóczęgi. Opowieści wędrowne"