Literatura:
"Motyle dzienne" M.Sielezniew, I. Dziekańska, s.116
"Motyle dzienne Polski" J. Buszko, J. Masłowski, wyd.II, s.67
"Atlas motyli", J. Twardowski, K. Twardowska, s.35
"Motyle dzienne Polski. Atlas bionomii", A. Warecki, nr 38
Internet:
Wikipedia
Insektarium
lepidoptera.eu
baza.biomap.pl
Pierwszym motylem dziennym w roku, którego zaobserwujesz w plenerze, będzie najprawdopodobniej latolistek cytrynek. Czemu? Bo to prawdziwy twardziel.
Posłuchajcie: „Cytrynki mają szczególną siłę przetrwania. Jesienią zagrzebują się pod liśćmi gdzieś w gęstych leśnych czy ogrodowych zaroślach i zapadają w stan hibernacji. Przed zamarznięciem chroni je odpowiednia substancja wytwarzania w organizmie. Cytrynki wytrzymują temperaturę −20°C. Dla pawików i pokrzywników byłoby to zabójcze zimno - muszą więc wyszukiwać zaciszne miejsca, jak komórki, piwnice czy inne zakamarki. (…) (Cytrynkowi) pomaga magazynowanie glikolu, środka rozmrażającego, który w temperaturach do −20°C chroni przed tworzeniem się kryształków lodu w ciele motyla i wysychaniem wskutek utraty nadmiernych ilości wody” (Josef Reichholf, Motyle)
Krótko mówiąc, jest tak. Cytrynek zimuje wśród opadłych liści/w krzakach w postaci imago, praktycznie bez ochrony – mróz mu nie straszny. Z hibernacji budzą go już pierwsze słoneczne, cieplejsze dni (10°C powinno wystarczyć): samce latają nawet w lutym. Samice pojawiają się zwykle trochę później – ich wybudzenie najprawdopodobniej skorelowane jest z rozwojem rośliny żywicielskiej gąsienic (przydałyby się jakieś liście, które może schrupać głodny berbeć). Cytrynowożółte skrzydła motyla są tak charakterystyczne, że nie sposób nie dostrzec go fruwającego nad wczesnowiosenną, burą łąką, na której często jeszcze brakuje jakiegokolwiek śladu koloru zielonego (o kwiatach to nawet nie wspomnę). Nasz bohater właściwie nie ma w powietrzu żadnej konkurencji: owady dopiero się budzą, łatwo wypatrzyć każdy ruch… Co tu dużo mówić: latolistek cytrynek to prawdziwy owadzi zwiastun wiosny.
Ten całkiem spory (RS 48-55mm), pospolity motyl to jeden z najdłużej żyjących - w stadium imago - polskich motyli. Blisko rok! To powoduje, że całkiem prawdopodobna jest sytuacja, w której motyle „ubiegłoroczne” latają w lipcu razem z własnym pokoleniem (z nową generacją cytrynków)! Latolistka spotkacie – jeśli tylko temperatura pozwoli – praktycznie przez cały motylkowy sezon (od lutego do listopada, z małą przerwą na „wymianę pokoleń” na przełomie czerwca i lipca oraz ewentualną estywację w letnim, upalnym okresie) i prawie wszędzie. Bez problemu namierzycie go w parkach, miastach, przy drogach, chociaż oczywiście będzie preferował skraje lasów, leśne łąki, polany i zarośla oraz tereny podmokłe (w okresie godowym - w pobliżu roślin żywicielskich: krzewów kruszyny pospolitej i szakłaka pospolitego). Swoją drogą, łacińska nazwa naszego bohatera (Gonepteryx rhamni, L.) nawiązuje właśnie do łacińskiej nazwy tej ostatniej rośliny żywicielskiej (Rhamnus frangula). Bardzo mi przykro: tym razem nie mam dla Was żadnej krwawej historii z mitologii.
Samica i samiec różnią się wyglądem (dymorfizm płciowy): tło skrzydeł pań jest wyraźnie bledsze, bardziej bladozielonkawe, niż panów (jaskrawsze, cytrynowożółte). Miłosne uniesienia cytrynków (kopulacja może trwać nawet do 48h!) odbywają się dopiero po przezimowaniu: nowe pokolenie, które pojawia się w lecie, nie ma dostatecznie rozwiniętych narządów płciowych. Oznacza to, że praktycznie cały czas przed hibernacją motyle żerują (właściwie na wszystkim, co kwitnie) i odpoczywają. Jedno i drugie, niestety, robią zawsze ze złożonymi pionowo skrzydłami – ich wnętrze możemy dostrzec praktycznie tylko w trakcie lotu i zalotów. ■
„Chodzenie, w wersji idealnej, jest stanem, w którym umysł, ciało i świat spotykają się z sobą, jak gdyby były trzema prowadzącymi rozmowę postaciami, trzema dźwiękami niespodziewanie łączącymi się w akord. Wędrowanie pozwala nam na osadzenie się we własnym ciele i w świecie bez konieczności zajmowania się nimi. Daje swobodę myślenia bez niebezpieczeństwa całkowitego pogrążenia się i zatracenia we własnych myślach.
(...) Wydaje się, że piesza wędrówka ułatwia również poruszanie się w czasie, umysł bowiem wędruje swobodnie między planami, wspomnieniami i obserwacjami.” - Rebecca Solnit, "Zew Włóczęgi. Opowieści wędrowne"