Literatura:
Internet:
Jeden z tych monochromatycznych motyli, które tak lubię. Niby motyl nocny, ale jednak chętnie lata w dzień. Niby ćma, ale jednak czułki ma nietypowe - nitkowate (to nie jest reguła, ale większość ciem ma czułki pierzaste). Niby zwany liniaczkiem (białe skrzydła z czarnym użyłkowaniem przypominającym linie), ale w literaturze występuje jeszcze pod nazwą dziurawczak (bo lubi dziurawiec i inne zioła).
Dyblik liniczek (Siona lineata) należy do rodziny miernikowcowatych. I tu ciekawostka. Rodzina ta swoją naukową nazwę Geometridae, pochodzącą z antycznej greki, zawdzięcza sposobowi, w jaki porusza się gąsienica – wydaje się, że „odmierza” ziemię. Jak to wygląda? Larwa chwyta się przednimi odnóżami, przesuwa tył ciała w kierunku głowy, zginając się łukowato ku górze (w takie odwrócone U) , po czym chwyta się tylnymi odnóżami, podnosi przednią część ciała, „wyprostowując się” i „odmierzając” następną długość ciała. Ten specyficzny sposób poruszania się związany jest z faktem, że gąsieniczce brakuje w środku ciałka odnóży – ma je tylko z przodu i z tyłu.
Ale wróćmy do imago. Nasz bohater to motyl, jak na polskie standardy, średniej wielkości (RS 34-45 mm), właściciel małej głowy i dużych, okrągłych oczu po jej bokach. Samice są zwykle mniejsze i mają grubszy odwłok z trzema podłużnymi czarnymi liniami – u samców odwłok ma często zakrzywiony koniec. Skrzydła liniaczka mają charakterystyczny, kanciasty kształt. O, właśnie: skrzydła. Kiedy myślicie „ćma”, co widzicie? Pewnie takiego szarobrązowego, nieatrakcyjnego, lekko kosmatego owada, siedzącego nieruchomo „w trójkąt” – fachowo: z dachówkowato złożonymi skrzydłami. Jeśli tak – niespodzianka! Dyblik skrzydła rozpościera chętnie i szeroko, a czasem nawet dziennomotylkowopodobnie. Lata też całkiem sprawnie, chociaż pewnie zauważycie różnicę między klasycznym lotem motyla dziennego, a naszego bohatera: porusza się raczej krótkodystansowo, jakby skokowo, zdaje się wypatrywać trawy, do której będzie mógł się uczepić tymi swoimi długimi odnóżami. Do tego jest stosunkowo płochliwy.
Wypatrujcie go na wilgotnych łąkach i leśnych polanach w majowe i czerwcowe popołudnia. ■
„Chodzenie, w wersji idealnej, jest stanem, w którym umysł, ciało i świat spotykają się z sobą, jak gdyby były trzema prowadzącymi rozmowę postaciami, trzema dźwiękami niespodziewanie łączącymi się w akord. Wędrowanie pozwala nam na osadzenie się we własnym ciele i w świecie bez konieczności zajmowania się nimi. Daje swobodę myślenia bez niebezpieczeństwa całkowitego pogrążenia się i zatracenia we własnych myślach.
(...) Wydaje się, że piesza wędrówka ułatwia również poruszanie się w czasie, umysł bowiem wędruje swobodnie między planami, wspomnieniami i obserwacjami.” - Rebecca Solnit, "Zew Włóczęgi. Opowieści wędrowne"