Literatura:
Internet:
Moja „poważna” przygoda z motylami rozpoczęła się od lektury „Motyli dziennych” M. Sielezniewa i I. Dziekańskiej. Dziś mam przyjemność przedstawić Wam motyla, który zdobi okładkę tej wyjątkowo ważnej dla mnie książki. I który – w przeciwieństwie do tych ostatnich, o których wam opowiadałem - zachowuje się dokładnie tak, jak byśmy tego oczekiwali po łuskoskrzydłych, czyli „lepszy kwiatek niż padlina” :). Przed wami: czerwończyk dukacik.
Lycaena (Heodes) virgaureae to motyl wyjątkowo słońcolubny (silnie heliofilny), wielbiciel kwiatuszków (preferuje rośliny nektarodajne) i koloru pomarańczowego (samce reagują na pomarańczowe barwy samic). A to wcale nie są jego główne zalety: ta główna to przecież jego niezaprzeczalna urokliwość – szczególnie samca, którego skrzydła (wierzch) są rażąco pomarańczowo-czerwone, z pięknym silnym metalicznym połyskiem oraz wąską, czarną obwódką na brzegu. Wyraźny dymorfizm płciowy powoduje, że imagines obu płci łatwo rozróżnić – i to mimo tego, że wygląd samic jest zmienny (konkretnie: rysunek wierzchniej strony skrzydeł jest mniej lub bardziej rozbudowany). Warto podkreślić, że spód skrzydeł u obu płci jest identyczny i mocno charakterystyczny. Pozwala to względnie łatwo rozpoznać dukacika wśród innych czerwończyków. I całe szczęście, bo z tymi modraszkami to zwykle łatwo nie jest…
Kolor motyla anglikom i francuzom skojarzył się z miedzią – stąd jego brytyjska nazwa (ang. scarce copper) i „miedź” w nazwie francuskiej (fr. Cuivré de la verge-d'or). Niemcy wolą, podobnie jak i my, dukacika (niem. Dukatenfalter).
Ważne: motyl będzie się chętnie kręcił w okolicach, w których rosną popularne gatunki szczawiu. To roślina żywicielska gąsienic. ■
„Chodzenie, w wersji idealnej, jest stanem, w którym umysł, ciało i świat spotykają się z sobą, jak gdyby były trzema prowadzącymi rozmowę postaciami, trzema dźwiękami niespodziewanie łączącymi się w akord. Wędrowanie pozwala nam na osadzenie się we własnym ciele i w świecie bez konieczności zajmowania się nimi. Daje swobodę myślenia bez niebezpieczeństwa całkowitego pogrążenia się i zatracenia we własnych myślach.
(...) Wydaje się, że piesza wędrówka ułatwia również poruszanie się w czasie, umysł bowiem wędruje swobodnie między planami, wspomnieniami i obserwacjami.” - Rebecca Solnit, "Zew Włóczęgi. Opowieści wędrowne"